czwartek, 18 lutego 2010

Jorn - Worldchanger (2001)



W 2001 roku ujrzał światło dzienne drugi już solowy album wokalisty, niektórzy się obawiali, że skoro ostatnie czasy były dla wokalisty tak płodne i pracowite to odbije się to na jakości "Worldchanger".
A tu wyszła zajebista niespodzianka, bo album jest świetny i znacznie lepszy od poprzednika.
Skład zespołu się nieco ustabilizował i na gitarze gra tutaj Tore Moren, na basie Sid Ringsby a na perce koleś znany z napierdalania w bębny w black metalowym Mayhem czyli sam Jan-Axel Blomberg aka Hellhammer.
Melodie są bardziej chwytliwe i klarowniejsze, utwory posiadają więcej ikry niż na poprzedniej cienkiej jak wąż ogrodniczy płycie.
Do moich faworytów należą z pewnością oczywisty hold dla Black Sabbath lub Dio "Tungur Knivur", chwytliwy i dynamiczny "Sunset Station", "House Of Cards" i "Bridges Will Burn".
Sporo odniesień do klasyki hard rocka i heavy metalu, pobrzmiewają echa Whitesnake co jest oczywiście zrozumiałe. Świetna robota.

2 komentarze:

  1. Powiem którko - mimo, iż nie jestem symopatykiem heavy metalu to ta płyta dla mnie jest po prostu zaj.... ;-). Może właśnie przez to, że nie jestem wielkim orendownikiem typowego "łojenia" dlatego Bless The Child nie do końca przypadło mi do gustu. Reszta płyty jednak jest po prostu powalająca. Zapewne duży wpływ ma tutaj genialny wokal, a przede wszystkim coś, co dla mnie jest absolutnym walorem tej płyty, tj. brzmienie, solówki itp. - słowem każdy dzwięk wychodzący spod palców Tore Morena, ale może to dlatego, że uwielbiam takich hardockowych wioślarzy, zwłaszcza grających tak melodyjnie - przynajmniej miejscami. Co tu dużo pisać - płyta jest po prostu genialna i choć odkryłem ją jako kolejną po innym świetnym krążku, tj. The Duke. Nie wiem tylko dlaczego momentami nie mogę się oprzeć wrażeniu, jakbym słuchał Coverdale'a :) (i to chyba nie ja pierwszy z resztą, sądząc choćby po iluś przeczytanych w sieci komentarzach), co oczywiście absolutnie nie jest wadą tego krążka, a może nawet wręcz odwrotnie :) Bardzo ciekawi mnie tylko skąd skojarzenie z Whitesnake (przejrzałem skład w którym nagrany został ten krążek, ale nijak nie mogę wpaść na jakieś skojarzenie :)), ale może jest w tym coś, o czym sam napomknąłem kilka słów wcześniej :). A żeby było śmieszniej to w chwili pisania tego słowotoku z głośników pobrzmiewa genialny "Bridges Will Burn" z piękną solówką :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Skojarzenie z Whitesnake oczywiście głównie przez wokal Jorna, który przypomina Coverdale'a o czym sam wspomniałeś ;) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń