środa, 23 września 2009
Amorphis - Tuonela (1999)
Amorphis jak nietrudno było zauważyć z płyty na płytę łagodził i umelodyjniał swoje brzmienie, o ile debiut był raczej death metalowy to później z płyty na płytę było łagodniej i melodyjniej, w końcu pojawił się czysty śpiew.
Ale tak naprawdę to zaczęły się prawdziwe jaja z momentem dojścia do zespołu wokalisty Pasi'ego Koskinena.
Zespół twierdził, że kogoś takiego jak on właśnie potrzebowali, już na "Elegy" pojawiło się dużo czystych wokali w jego wykonaniu a na kolejnej płycie "Tuonela" te wokale... przeważają.
Muzyka złagodniała również do poziomu progresywnego rock/metalu i po starych dźwiękach chociażby z poprzedniej płyty pozostał jeden relikt w postaci utworu "Greed" gdzie jeszcze możemy uświadczyć growl i naprawdę ciężkie gitary.
Reszta jest bardzo rozmiekczona chociaż pojawiają się tu i ówdzie growlowe wtręty ale raczej w tle, w postaci jednego wyrazu.
Jest jeszcze kilka utworów wartych uwagi jak otwierający "The Way", tytułowy, "Shining", "Divinity" do którego nakręcono teledysk czy "Rusty Moon" gdzie pogrywa sobie flet.
Mamy również dzwięk saksofonu w utworach "Nightfall" i "Tuonela", na saksie i flecie gra gościnnie Sakari Kukko.
Ale ogólnie droga jaką obrał zespół od tej płyty nie przekonuje mnie, choć tej płyty można jeszcze posłuchać.
Jednak są ludzie, którym ten kierunek się spodobał.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz