wtorek, 15 września 2009
Edge Of Sanity - Nothing But Death Remains (1991)
Pierwsza płyta tego niezwykłego i fenomenalnego szwedzkiego zespołu dowodzonego przez niezmordowanego Dana Swano można powiedzieć, że była raczej zwykłym szwedzki death metalem.
Raczej wszystko tu jest zagrane jak przystało na szwedzki death, jakichś specjalnych udziwnień tu nie uświadczymy.
Płyta trwa pół godziny z lekkim hakiem i bardzo dobrze, bo przez to ani się nie dłuży ani też nie jest zbyt krótka. Trwa tyle ile powinna.
Przeważnie mamy do czynienia z utworami około 3 minut ale początek, to utwór "Tales..." i trwa on 6 minut, ale co najważniejsze wcale on nie nudzi.
Przynajmniej mnie się nie udało nigdy tego odczuć ażeby ten kawałek się dłużył.
Do ulubionych zaliczam jeszcze "The Dead", jedną z części Epidemic Reign czyli "Maze of Existence", "Angel Of Distress" oraz "Immortal Souls".
Bardzo ciekawie urozmaicają materiał dyskretnie powtykane klawisze w niektórych miejscach.
Panowie jednak rozwinęli skrzydła bardziej na późniejszych płytach, ta jest solidnym debiutem, ciekawie zapowiadającej się kapeli.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz