niedziela, 15 listopada 2009

Amorphis - Skyforger (2009)


Przyznam szczerze, że z niecierpliwością oczekiwałem na premierę tego krążka.
W końcu to "Eclipse" z Joutsenem za sitkiem sprawiło, że przejrzałem na oczy i zainteresowałem się tym zespołem bo wcześniej byli mi obojętni.
Zwłaszcza, że "Eclipse" było ciekawą i bardzo dobrą płytą. Na "Silent Waters" była podobna konwencja lecz sam materiał wydawał mi się już słabszy.
Po "Skyforger" spodziewałem się raczej kontynuacji obranego kierunku choć też byłem świadomy, że Amorphis to zespół poszukujący i mogą mnie też zaskoczyć czymś nowym, niestandardowym dla ich twórczości. Jak się w końcu okazało?
Ano okazało się, że nagrali materiał bardzo podobny do poprzednich dwóch lecz z większą dawką chwytliwości. Im częsciej tego słuchałem tym więcej utworów mi się podobało i teraz spokojnie mogę stwierdzić, że na płycie nie ma słabego numeru.
Nie ma też utworów bliźniaczo podobnych (przynajmniej ja ich nie dostrzegam).
W każdym mamy coś ciekawego, obojętnie czy są to "radio friendly songs" jak singlowy "Silver Bride" czy "From The Heaven of My Heart", klimatyczny "Highest Star" z fletem, na którym gra gościnnie Sakari Kukko, dynamiczny "Sky Is Mine", otwierający i zarazem najbardziej rozbudowany na płycie "Sampo", miażdżący walec "Majestic Beast" kojarzący się z "Perkele (The God of Fire)" z płyty "Eclipse" i piękny, spokojny "My Sun".
Numer tytułowy zawiera wszystko co w Amorphis najlepsze, można powiedzieć, że to taka kwintesencja ich stylu.
Mamy spokojny wstęp, dynamiczny i chwytliwy refren, zwolnienie i mocniejszy akcent na koniec z growlem i żeńskimi chórkami w tle.
Akurat początek i zakończenie tego kawałka są jak dla mnie wyjebiste.
Jest to moim zdaniem najlepsza płyta z Joutsenem na wokalu.
Mam nadzieję, że wielu ludzi sięgnie po tą pozycję bo uważam, że naprawdę warto.
W sumie to fajna płyta na początek znajomości z tym zespołem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz