czwartek, 17 września 2009
Gardenian - Soulburner (1999)
Wkrótce po wydaniu debiutu "Two Feet Stand" głównodowodzący zespołu Niclas Engelin został poproszony przez ziomali z In Flames aby dołączył jako gitarzysta na ich trasie koncertowej.
Po dwóch latach zespół powrócił z nową płytą, która okazała się niemałym szokiem w szwedzkim środowisku melo-deathowym.
Zespół postanowił poeksperymentować trochę z muzyką i zaprosił do nagrań wokalistkę Sabrinę Khilstrand oraz co najciekawsze heavy metalowego wokalistę z krwi i kości czyli Erica Hawka znanego z The Artch.
Oczywiście nadal mamy do czynienia z melodyjnym death metalem w tradycji gothenburskiej i są obecne oczywiście growle Kjella, jednak z pewnego rodzaju urozmaiceniami.
Warto dodać, że głos Hawka kojarzy się jak cholera z Dickinsonem.
Czy ten eksperyment się udał? Moim zdaniem jak cholera!
Oprócz typowych, szybkich kawałków podobnych do tych z pierwszej płyty jak "As A True King" czy "Chaos In Flesh" mamy do czynienia z melodyjnymi i ultra chwytliwymi "Powertool", "Small Electric Space" (ten mógłby się znaleźć spokojnie na solowym albumie Dickinsona), "Tell The World I'm Sorry" czy "If Tomorrow's Gone".
Mamy również mocno gotycki akcent w przerywniku "Loss".
Bardzo zróżnicowana płyta, ciekawa i bogata w różne smaki.
Panowie przełamali pewne standardy, postanowili poeksperymentować i ten eksperyment się udał.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz