środa, 23 września 2009

Tiamat - A Deeper Kind Of Slumber (1997)


Od wydania "Wildhoney" minęły 3 lata, przez ten czas sporo się musiało pozmieniać bo dźwięki zawarte na "A Deeper Kind Of Slumber" są kolejnym krokiem ewolucji (jak nie rewolucji) tego zespołu-kameleona.
O ile na "Wildhoney" mogliśmy doświadczyć jeszcze jakieś znamiona ciężaru i mocy w warstwie gitar tak na ADKOS mamy to wszystko podane w ilościach śladowych.
Na płycie przeważa raczej klimat, akustyczne gitary, klawisze i elektronika.
Muzyka skręciła też w stronę brzmień psychodelicznego rocka bądź art rocka z lat 70 w stylu Pink Floyd, z nutką charakterystycznego dla Tiamat chłodu i mroku.
Wokal Edlunda również uległ złagodzeniu. Mnie się ten kierunek zbytnio nie spodobał, ale spotkałem się z opiniami ludzi, którym ten krążek się bardzo podoba.
Na pewno nie można odmówić oryginalności i nowatorstwa temu ciągle poszukującemu zespołowi.
Do ciekawych należą gotycko rockowy w zasadzie "Cold Seed", mocno psychodeliczny "Desolate One", "Four Leary Biscuits" z orientalnym śpiewem Bigrit Zacher, która występowała już na "Wildhoney", oraz naprawdę zajebiste "Phantasma De Luxe".
Co do reszty to naprawdę trzeba lubić taką muzykę żeby nie zasnąć przy trwającym 10 minut "Mount Marylin" czy utworze tytułowym.
Gościnny udział jeszcze zaliczyli Ertuguil Coruk, który gra na flecie, Dirk Draeger grający na dodatkowych klawiszach, Anke Eildhart grająca na Oboju, Sami Yli-Sirinio, znany obecnie z Kreatora grający na Cytrze i Inchtabokatables grający na wiolonczeli i skrzypcach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz