środa, 19 maja 2010

Kalmah - For The Revolution (2008)


W 2008 roku ukazał się następca znakomicie przyjętego "The Black Waltz", który zatytułowany został "For The Revolution". Na okładce widnieje opatentowana nowa wersja bagiennego dziada (na płytach sprzed "The Black Waltz" bagienny stwór prezentował się inaczej). Lecz tym razem dziad nie jest w "żywej" formie a jest narysowany. Całość otwiera kawałek tytułowy, który spokojnie można uznać za kwintesencję stylu Kalmah. Jest w nim wszystko z czego kojarzymy ten zespół. Doskonałe melodie, zmiana rytmiki z heavy metalowej na szybsze momenty z blastami, skandowane chórki zespołu i wokale Kokko. Co do wokali to warto odnotować, że na "For The Revolution" można z powrotem usłyszeć harsh wokale, podczas gdy na "The Black Waltz" wokal był brutalniejszy. Kolejny utwór na płycie "Dead Man's Shadow" nieodparcie widzi mi się jako mieszanka Childrenowego "In The Shadows" z debiutu z melodią kojarzącą się trochę z "Groan Of The Wind" z poprzedniej płyty Kalmah lecz wygrywaną tutaj zamiast na gitarze to na klawiszach. Kolejny "Holy Symphony War" atakuje nas na starcie znakomitym intrem, z jakich słynie rzecz jasna Kalmah, bo na każdej płycie w poszczególnych utworach musi się znaleźć jakiś ze znakomitym "wejściem". Kto posłucha ten powinien zczaić o co mi się rozchodzi. Największą ciekawostką na płycie i jednym z najlepszych utworów zarazem jest "Ready For Salvation". Jest to pierwszy tego typu utwór Kalmah, wolny, klimatyczny i rozmarzony. Przesiąknięty do szpiku kości nordyckim klimatem. Kolejnym moim faworytem jest "Outremer", którego tekst opowiada o wyprawach krzyżowych. Jest znakomitym melodyjnym i dynamicznym utworem, chyba na równi z "Ready For Salvation" moim ulubionym na płycie. Utwór "Coward" z kolei wyróżnia się na tle reszty utworów solówką. Zamykający płytę "Like A Slave" idealnie dopełnia całości i nie pozostawia nam żadnych złudzeń, że Finowie po raz kolejny pokazali jak się nagrywa bardzo dobrą płytę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz