piątek, 9 sierpnia 2019

Dismember - Like An Ever Flowing Stream (1991)


Dismember to jeden z najbardziej konserwatywnych zespołów z kręgu szwedzkiego death metalu.
W dodatku jeden z pierwszych jakie powstały i najbardziej rozpoznawalnych.
Każda płyta jaką od nich słyszałem jest zagrana według tej samej receptury i na każdej znajdzie się coś fajnego.
Debiutancki album pod szyldem Dismember "Like An Ever Flowing Stream" ujrzał światło dzienne w 1991 roku i z miejsca stał się kluczowym elementem w historii szwedzkiej odmiany death metalu.
Lecz tak naprawdę zaczęło się jeszcze wcześniej, gdyż utwory, które miały się znaleźć na debiutanckim albumie znalazły się... na płycie zespołu Carnage "Dark Recollections", wydanej rok wcześniej.
Otóż w Carnage pogrywali sobie muzycy Dismember wraz z Michaelem Amottem, podczas przerwy w działalności macierzystej kapeli. Efektem tego było wydanie kilku utworów granych w czasach Dismember pod szyldem Carnage. Później gdy Michael Ammott zasilił szeregi Carcass, reszta muzyków postanowiła reaktywować Dismember.
"Like An Ever Flowing Stream" jest encyklopedycznym przykładem szwedzkiego, sztokholmskiego death metalu.
Piaszczyste brzmienie ustawionych na maksa pokręteł w efekcie Boss "Metal Zone", growl i szybkie tempa urozmaicone ciężkimi zwolnieniami.
Dodatkowo na płycie pojawia się kilka melodyjnych momentów, szczególnie w otwierającym "Override of the Overture", mogących się kojarzyć z melodyjną odmianą death metalu, kultywowaną na ogół wśród zespołów skupionych wokół innego szwedzkiego miasta.
W większości jednak są to typowe szybkie strzały jak "Soon to be Dead" czy szlagier "Skinned Her Alive". Można w tym wszystkim odczuć swobodę przekazu wcale nie gorszą niż na "Left Hand Path" ich ziomali z Entombed. Debiut Dismember wytyczył ścieżkę, którą ten zespół będzie podążać przez kolejne płyty, dając równocześnie inspiracje kolejnym, powstającym jak grzyby po deszczu kapelom.
Warto wspomnieć także o wkładzie związanego z Entombed Nicke Anderssona, który... zasugerował nazwę, zaprojektował logo oraz nagrał trochę solówek na tymże albumie.
Całość spina w klamrę znakomita okładka Dana Seagrave'a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz