wtorek, 6 kwietnia 2010

Bathory - Nordland I (2002)


Rok po wydaniu "Destroyer Of Worlds" ukazała się pierwsza część epickiego dzieła "Nordland".
Quorthon postanowił pójść na całość i poświęcić się klimatom epickiego viking metalu jakie zdobyły uznanie na płytach "Hammerheart", "Twilight of the Gods" lub też później "Blood On Ice".
Tej płycie najbliżej klimatycznie jest właśnie do "Blood On Ice".
Nawet okładka autorstwa Necrolorda przywołuje skojarzenia z tamtą płytą choć przedstawia coś zupełnie innego.
Muzycznie nie odstępuje tamtych rejonów ani o krok i mogłaby równie dobrze być wydana zaraz po "Blood On Ice". Wszystko mamy po staremu.
Mocarne męskie chóry, podniosła atmosfera, surowe brzmienie, akustyczne wstawki i różne odgłosy jak szum morza czy stukot końskich kopyt.
Najważniejsze jest to, że same utwory są na wysokim poziomie, z płyty bije niebywały klimat nie ma absolutnie żadnej siary.
Zaraz po klimatycznym intro mamy mocarny epicki utwór tytułowy, trwający ponad 9 minut lecz nie nudzący słuchacza ani przez moment.
Później do moich faworytów jeszcze zaliczam "Vinterblot" z niszczącymi chórami, doskonały akustyczny "Ring Of Gold" i epicki walec "Mother Earth Father Thunder".
Zresztą co do tego ostatniego utworu to jest on dla mnie niezwykle ważny ponieważ otworzył moje uszy na dźwięki proponowane przez mistrza Quorthona.
Innymi słowy przez ten utwór przekonałem się do twórczości Bathory. To jest oblicze Bathory jakie lubię najbardziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz