piątek, 27 listopada 2009

Candlemass - Nightfall (1987)


W 1987 roku ukazał się drugi album tej szwedzkiej formacji, która zrewolucjonowała gatunek i zdefiniowała pojęcie doom metalu.
Tym razem nagrali rzecz lepszą niż i tak dobry debiut.
Do ekipy dołączył Messiah Marcolin i to z nim w składzie nagrano ten krążek.
Wokale tego grubiutkiego koleżki z zajebistym fryzem w szacie mnicha są na tym albumie po prostu ROZKURWIAJĄCE!
Znany wcześniej z występów w formacji Mercy wokalista dodał tej muzyce niezwykłego kolorytu.
A miał do czego śpiewać bo cześć instrumentalna jest równie wybitna.
Z bezdyskusyjnymi killerami "Mourner's Lament" i "Bewitched" na czele.
Jest też kilka przerywników/utworów instrumentalnych, w które wlicza się intro, niepotrzebny moim zdaniem przerywnik "Codex Gigas", metalowa wersja "Marszu Żałobnego" Chopina oraz wieńczący płytę instrumentalny "Black Candles" autorstwa Mike'a Wead'a.
Oprócz mrocznych i miażdżących przy tym walców mamy też szybszy numer "Dark Are The Veils Of Death".
Brzmienie lepsze niż na debiucie, tu i ówdzie pojawiają się różne ozdobniki i uważny słuchacz, wczuwający się w muzykę z pewnością je odnajdzie.
Ciężko mi jest stwierdzić czy to najlepsza płyta Candlemass ale na pewno jest jedną z lepszych.
Wątpliwości co do tego, że jest jedną z najlepszych w historii metalu być raczej nie powinno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz