piątek, 25 września 2009

In Flames - Clayman (2000)


Rok 2000 przyniósł kolejny krążek In Flames zatytułowany "Clayman". Jest to rozwinięcie drogi obranej na "Colony", nawet oprócz muzyki brzmienie jest podobne.
Jednak kompozycje moim zdaniem są bardziej przemyślane, nie ma remake'ów starych kawałków ani wypełniaczy i album przez to jest bardziej spójny.
Płytę otwiera "Bullet Ride", całkiem dobry otwieracz ze spokojną zwrotką i bardziej czadowym refrenem, ale w zasadzie to nic szczególnego bo po nim nastepuje zajebisty kawałek, do którego nakręcono teledysk "Pinball Map", nie ma co się rozpisywać, wszystko w tym kawałku to typowe IN FLAMES (oczywiście od czasu zmiany po "Colony").
Po nim nadszedł czas na jeden z nietypowych kawałków płomieni, mianowicie "Only For The Weak" spokojny, bujankowy kawałek, z zajebistymi zwrotkami, melodiami i refrenem.
Potem szybsze "...As The Future Repeats Today" i spokojniejsze "Square Nothing" rozkręcające się podczas refrenu.
W końcu dane nam jest usłyszeć rozpędzony utwór tytułowy, który powala swoją dynamika, refrenem i znakomitą grą perkusisty.
Następny utwór się zaczyna od gitar akustycznych, mowa tu o "Sattelites and Astronauts", jednak potem się rozkręca i mamy kolejną perełkę na płycie.
Po nim mamy 2 energiczne utwory "Brush And Dust Away" i "Swim".
W kolejnym "Suburban Me" gościnnie solówkę zagrał Christopher Amott znany z Arch Enemy i swojego heavy metalowego projektu Armageddon.
Na koniec płyty mamy najmniej wyraźny ze wszystkich ale też dobry i nie wytrącający z rytmu płyty "Another Day In Quicksand".
W efekcie dostaliśmy album spójny, bardzo dobry na każdą okazję, jest czad, jest energia, jest melodia czyli jest to co w In Flames najlepsze.
Jedynym mankamentem może być okładka, która jest słabsza niż ta z poprzedniego albumu, ale się płyty tak jak i książki się nie ocenia po okładce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz