środa, 8 listopada 2017

Witchhammer - 1487 (1990)

Zespół Witchhammer, który mam zamiar dziś wam przybliżyć pochodzi z Norweskiej miejscowości Sarpsborg.
Jako, że na tym blogu postanowiłem się skupić na opisywaniu metalowych płyt ze Skandynawii, nikomu nie powinno przyjść do głowy żeby pomylić ich z thrashowym zespołem z Brazylii, bardziej chyba znanym w pewnych kręgach, posługującym się tą samą nazwą.
Dane mi było (całkiem niedawno zresztą) poznać jedynie ich debiutancki album zatytułowany "1487".
W internetach można znaleźć informację, że na tytuł albumu został wybrany taki rok, ponieważ w tymże roku został oficjalnie uznany przez Kościół Katolicki "Podręcznik Łowcy Wiedźm".
Zresztą fajnie to koresponduje z nazwą zespołu.
Pierwsze dźwięki jakie docierają do nas po wciśnięciu "Play", to zagrana na klawiszach tradycyjna skandynawska melodia ludowa, która klimatem kojarzy mi się trochę z popularnymi w tamtych stronach sportami zimowymi.
No cóż, takie mam skojarzenie.
Zaraz po intro atakuje nas speed metalowy utwór "Transylvania".
Jak to w speed metalu czasem bywa mamy szybko tnące gitary, pędzącą na złamanie karku perkusję i wysoki, wyjący wokal.
Wokal jest niestety najsłabszym ogniwem tego wydawnictwa, ale z drugiej strony do takiego grania pasuje i nie ma tutaj żadnych odstraszających czynników.
Oczywiście płyta jest zróżnicowana. Oprócz speedowej i momentami thrashowej nawałnicy pojawiają się także wolniejsze i średnie tempa, kojarzące się z Metallicą z czasów "Ride the Lightning" (np. w utworze "Burning Court").
Jednak najlepiej moim zdaniem zespół wychodzi właśnie w tych szybszych utworach, w szczególności w najbardziej chyba porywającym z całej płyty "Enola Gay" oraz kończącym płytę "Curiosity About Death" gdzie nasuwają się oczywiste skojarzenia z Blind Guardian z dwóch pierwszych płyt.
Cały materiał brzmi całkiem poprawnie i jest całkiem sprawnie odegrany.
Nie ma tutaj jakichś rażących wpadek czy niedociągnięć.
Jest średnio z tendencją zwyżkową, ponieważ są momenty poniewierające słuchacza, jak wspomniany już wcześniej "Enola Gay", ale też jest trochę mielizn.
Nazwy, które od razu przychodzą mi na myśl podczas słuchania tego materiału to niewątpliwie Blind Guardian, Risk, Pyracanda, Warrant (niemiecki rzecz jasna)...
Czyli stara niemiecka szkoła speed metalu.
Jak ktoś lubi takie granie i poszukuje ciekawych perełek, to powinien zapoznać się z tą płytą.
Inni mogą sobie spokojnie odpuścić i zapoznać się w pierwszej kolejności z wyżej wymienionymi niemieckimi kapelami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz