czwartek, 1 października 2009

Dark Tranquillity - Damage Done (2002)


Dwa lata później po wydaniu "Haven", światło dzienne ujrzał kolejny album zatytułowany "Damage Done". Mamy tutaj rozwinięcie patentów z "Haven" (głownie chodzi mi o efekty specjalne) oraz ogólne dołożenie bardziej do pieca!
Muzyka Szwedów stała się na powrót bardziej energiczna i mocniejsza aniżeli na dwóch poprzednich krążkach.
Stanne całkowicie wyzbył się czystego śpiewu na rzecz growlu i co ważne, skład zasilił nowy człowiek, klawiszowiec Martin Brandstrom.
Moim zdaniem partie klawiszy używane w tym zespole były zawsze z dobrym efektem, nie było żadnego przesłodzenia czy przedobrzenia w ich użyciu.
Tak jest tym razem, muzyka nabrała z pewnością nowego wymiaru i tak brzmi DT w nowym tysiącleciu. Jedynym czynnikiem, który mi w zasadzie przeszkadza są industrialne wstawki, które mnie jako antyfana takich zabiegów denerwują...
Spoko album i fajnie, że powrócili w mocniejsze rejony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz