środa, 26 grudnia 2018

Invocator - Excursion Demise (1991)


Mówiąc o duńskim thrashu z pewnością pierwszą nazwą jaka nasunie się na myśl jest Artillery i długo, długo nic.
Nic w tym dziwnego bo Dania thrash metalem nie stoi i Artillery jest najsłynniejszym przedstawicielem tego podgatunku.
Niedawno przypomniałem sobie o debiucie pewnego zespołu parającego się bardziej skomplikowaną i brutalniejszą zarazem odmianą thrash metalu. "Excursion Demise" kapeli Invocator nie słuchałem dobre parę lat i postanowiłem sobie "odkurzyć" ten materiał.
Pamiętam, że gdy słuchałem ich pierwszy raz to moją uwagę przykuły szybkie kostkowane riffy i częste zmiany połamanych rytmów. Niektóre momenty kojarzyły mi się jak cholera z debiutem naszych ziomków z Decapitated (akurat poznałem ich wcześniej niż Invocator), czy z Vaderem z najlepszego okresu, pomijając blasty, których tutaj nie uświadczymy. Materiał jest bardziej thrashowy.
Duńczykom należy się ogromny szacun za nowatorstwo i niesamowite zdolności techniczne.
Ich mieszanka technicznego thrashu i death metalu jest perfekcyjna.
Najsłabszym ogniwem jest wokal, który i tak wcale nie jest jakiś uciążliwy. Poza tym wszystko jest zagrane najlepiej jak mogło być. Sekcja rytmiczna chodzi jak w szwajcarskim zegarku.
Perkusista Per M. Jensen, znany później między innymi z The Haunted miesza niesamowicie.
Zapierdala jak Usain Bolt po bieżni, co chwilę ozdabiając muzykę zagrywkami na talerzach.
Gitary tną jak piła łańcuchowa lub "bosch" a całość jest bardzo dobrze jak na tamte czasy wyprodukowana.
Ale nic w tym dziwnego, bo gitarzystą i wokalistą w Invocator jest nie kto inny jak ceniony producent i inżynier dźwięku Jacob Hansen.
Jeśli ktoś lubi takie klimaty jak Hellwitch, Death czy Atheist to albo zna już ten album albo... znać go powinien.
Fani wspomnianych Vader i wczesnego Decapitated także powinni być ukontentowani i z pewnością opadnie im kopara po zapoznaniu się z debiutem Invocator.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz